piątek, 19 września 2014

Koniec Lata. Brak motywacji?

Skończyło się lato, nadeszły chłodne dni i w związku z tym co niektórym z nas ciężko o jakąkolwiek dietę. No bo po co tak się starać, skoro nadchodzą dwie pory roku, kiedy to możemy wszystko "zakryć". Tak. Racja. Dłuższy i luźniejszy sweter może i zasłoni nam boczki. Ale w takim razie co z obcisłymi ubraniami na sobotnie wieczory czy imprezy okolicznościowe? Czy naprawdę całą zimę chcesz chodzić w spodniach i luźnych swetrach by zakryć to, co nie jest doskonałe?

Skąd zatem czerpać motywację?
Prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, po prostu nie ma.
Tego po prostu trzeba chcieć. Trzeba wziąć się w garść i powiedzieć sobie "Tak od teraz, wszystko wygląda inaczej. Moje posiłki. Moja aktywność fizyczna. Mój dzień. Moje życie". Może warto zastanowić się też nad tym, że jeśli nie teraz, to kiedy? Gdy masz 15, 20 czy 25 lat o wiele łatwiej jest zadbać o swoją figurę i kondycję niż gdy jest się po 50tce ;). Czas zasuwa jak oszalały, a Ty naprawdę chcesz zmarnować go siedząc z paczką chipsów przed telewizorem. Pomyśl, czy nie lepiej czuć się rewelacyjnie we własnym ciele? Móc założyć krótką spódniczkę, nie zastanawiając się, czy aby na pewno mogę? Zastanów się, ile razy marzyłaś o byciu szczupłym, patrząc na inne kobiety. Niestety, samo się nie zrobi. ;) Ktoś kiedyś powiedział : "Żeby piękną być, trzeba cierpieć". Mądre słowa. Ja cierpiałam. Na początku. Zmieniając swoje nawyki żywieniowe. Nie było łatwo. Ale udało mi się. Kiedyś mój rozmiar to : XL ! a waga około 72 kg ! Przy wzroście 164 cm!
Dziś: mój rozmiar: S ;) (czasem, niektóre rzeczy M), waga 57 kg, wzrost ten sam.
I jestem z siebie dumna, choć wiem, że to nie koniec. Jest jeszcze wiele rzeczy, które chciałabym zmienić. I staram się z całego serca nad tym pracować. Wiadomo, zdarzają się potknięcia. Brak sił, ochota na czekoladę, czy fast food'a. I nie mówię, że jestem do tego stopnia perfekcyjna, że się nie skuszę. Owszem, zjem kawałek czekolady, czy loda. Ale wiem, że raz na jakiś czas - nie zaboli. Jestem świadoma popełnianych błędów żywieniowych, czy braku aktywności fizycznej. I to jest najważniejsze! Bycie świadomym swoich błędów. Od tego się zaczyna! Nikt za Ciebie nic nie zrobi. Wszystko rodzi się w naszej głowie ;)
Będąc tydzień w Zakopanem pozwalałam sobie każdego dnia na coś słodkiego, obfite obiady, kolacje, czy alkohol. Ale zaraz po powrocie, czując, że mój brzuch wygląda jak balon, sama po prostu powiedziałam sobie "wakacje się skończyły, bierz się do roboty" . Może pierwsze trzy dni nie były od razu "idealne dietetycznie", ale kolejny następny był coraz lepszy. Powoli, stopniowo no i udało się. Wróciłam do swoich śniadaniowych owsianek, pięciu posiłków dziennie, bez słodyczy, z lekką kolacja. I nie dość że waga wróciła do normy, ja sama czuję się o niebo lepiej ;) A to jest najważniejsze. Czuć się dobrze we własnym ciele ;)

Możliwe, że tą krótką spowiedzią troszkę Cię zmotywowałam, a możliwe też, że nie.
W takim razie postaw sobie wzywanie "Schudnę do Sylwestra. W Sylwestra będę wyglądać świetnie"
Uwierz mi. Da się ;)

A ja założyłam tego bloga właśnie dla takich osób jaką ja byłam kiedyś, i dla tych którzy nieustannie walczą o lepsze "ja". Jestem idealnym dowodem na to, że jeśli się chce, to da się wszystko, można zgubić nawet 15 kg ;) tylko nie można się poddać. Trzeba być cierpliwym i wytrwałym. Jestem tu po to by motywować Cię i wspierać. :*




13 komentarzy:

  1. Motywujące :) na prawdę, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy po prostu nie mogą przyjąć do wiadomości tego, że tu potrzeba czasu i systematyczności... ;-) Dziekuje bardzo za mile slowa zostawione u mnie ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że Ci się udało!:) ja mam odwrotny problem bo od zawsze byłam chudziną i chciałabym trochę przytyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiele osób chciałoby mieć taki problem :P choć moze tej drugiej strony się nie rozumie, a bycie za chudą też może być problematyczne :)

      Usuń
  4. Też mam 164 cm wzrostu :) Ale ważę jakieś 50 kg :) Ogólnie jest ok, ale muszę popracować nad brzuchem :)
    Gratuluję Tobie zrzucenia tylu kg! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam motywację, bo w tym roku w lecie byłam kluchą więc tak od maja chciałabym być juz szczuplejsza i paradować w ładnych sukienkach :) Może się uda, motywację mam większą niż latem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję wyniku, to mnie bardzo motywuje, chociaż ostatni tydzień przez pracę i życie w biegu zaniedbałam ćwiczenia i zdrowe odżywianie, dlatego dziękuje Ci za ten post, od jutra wracam (właściwie już od dzisiaj) do dalszej pracy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zacznę ćwiczyć kiedy zacznę studiować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wowow, chyba dostałam właśnie motywacji na ćwiczenia :D Gratuluję wyniku :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow ! Naprawde niesaowity wynik ; ) Ja staram sie zadbac o brzuch gdyz nie moge cwiczyc na P.E . Nie moge biegac i wgl ; / Kostka sie regeneruje :3 Swietny , motywujacy post :)
    Pozdrawiam , Ilonciaaa
    http://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  10. ja przed ciążą 52 a teraz szkoda gadać :( wszystko przez to, że nie mam czasu na ćwiczenia. Jak ćwiczyłam, to mogłam jeść co chciałam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje! Świetna przemiana. Motywujesz - to na pewno. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń